piątek, 27 lutego 2015

Jeszcze jeden dzień

   Kolejny poranek, kiedy nie mogę spać od 5 rano. Położna zaleciła mi skakanie na piłce żeby jednak urodzić naturalnie, ale skacze już od dwóch tygodni i nic. Boje się wywoływania, chociaż staram się o tym nie myśleć. Jeszcze jeden dzień i całe moje życie życie ulegnie zmianie. 
   Kobiety w szpitalu dosłownie wyły z bólu, co raz to inna, albo chodziły po korytarzu i jęczały. Mnie też to czeka. Nie wiem już nad czym mm się koncentrować: czy nad jutrzejszym dniem, czy nad macierzyństwem. Nie wiem co straszniejsze. Ciągle pocieszam się, że nie jestem pierwsza i nie ostatnia, a w Polsce kobiety rodzą bez znieczulenia. Tutaj jest inaczej, tutaj już na starcie mogę powiedzieć, że chce epidural i dostane, w odpowiednim czasie.Na dodatek, kiedy widzę niektóre pary, które nie były gotowe na dziecko, a radzą sobie w roli rodziców to jestem przekonana, ze my damy sobie radę. 
   Jeszcze jeden dzień i zobaczę swoją księżniczkę.

Zaplanowane wyciskanie

   Jestem już dzień po terminie, a moja księżniczka nadal nie chce wyjść.
Wczoraj wieczorem dostałam bolesnych skurczy, ale nie były regularne. Dziś rano też je miałam i chodziłam częściej do toalety. Na dodatek miałam uderzenia gorąca i pociłam się jak nigdy, w zasadzie to pocę się od kilku dni. Podobno, że to wszystko jest oznaka zbliżającego się porodu. Niestety mam coraz bardziej drętwiejące palce u rąk i opuchnięte stopy.
   Byłam dzisiaj na wizycie kontrolnej w szpitalu i okazało się, że mam zbyt wysokie ciśnienie. Pani doktor zrobiła badanie dopochwowe (bolesne), zaleciła podwójną dawkę leku na ciśnienie, które już brałam od tygodnia i kazała wrócić za dwa dni. A więc kolejna wycieczka do Dublina. Jedynym pocieszeniem jest to, że już jestem umówiona na wywoływanie porodu w piątek z powodu ciśnienia. Także jeśli Zosia dalej będzie taka leniwa to wyciągniemy ją siłą za 4 dni :-)

piątek, 20 lutego 2015

Poranne refleksje

   Jest niedziela 7 rano, wyliczony przez lekarzy termin mojego porodu.
To już 9 miesięcy odkąd zrobiłam test, 9 miesięcy pełnych płaczu, radości, przygotowań, wizyt u lekarzy i nasłuchiwań ruchów w brzuchu. A jednak nada nie mogę sobie wyobrazić , że już niedługo będę mamą. Tak jak moja mama , czy inne mamy będę odpowiedzialna przez całe życie za inną istotę. Nigdy wcześniej o tym nie myślałam, może dlatego, że jestem najmłodszą z rodzeństwa. 
   Nie mogę spać. Zastanawiam się jak długo będę musiała ten ciężar w brzuchu, czy urodzę dzisiaj, czy za tydzień?!
   Przytyłam 26 kg, noce stają się torturami, przez 6 godz. snu do toalety wstawałam tylko 7 razy, to wyjątkowo mało. Dodatkowo dzisiejszej nocy 3 razy obudził mnie skurcz i drętwienie palców u prawej dłoni. Wczoraj wieczorem miałam skurcze co 15 minut ale były przeplatane z bolesnymi więc to chyba nie to. 
   Ale Zosia jeszcze śpi. Nie lubię jak tak długo się nie rusza, zaraz mam czarne myśli. Idę poleżeć chwilkę, może wtedy się obudzi.