sobota, 23 maja 2015

Nasz pierwszy lot samolotem

 Kiedy Zosia skończyła 16 tygodni poleciałyśmy pierwszy raz samolotem do Polski. Byłam przerażona, nie wiedziałam co mnie czeka. Leciałam sama z niunią i chyba najbardziej bałam się sytuacji, kiedy będę musiała wyjść do toalety. 
 Na lotnisku byłam prawie dwie godziny przed wylotem, kolejka była ogromna (jak zawsze do Ryanaira). Zdałam swój bagaż, potem odesłali mnie do kolejki z gondolą (kolejna długa kolejka). Po tym wszystkim trafiłam na taśmę gdzie prześwietlali podręczny bagaż i resztę rzeczy, które zabierałyśmy do samolotu. I tu najbardziej potrzebowałam kogoś do pomocy, ponieważ musiałam wziąć mała na ręce, a siodełko samochodowe na taśmę, razem z całą resztą.
 Po przejściu tego wszystkiego okazało się, że mam tylko pół godziny do odlotu. Biegłam całą drogę do wyjścia i jedynie zdążyłam zmienić Zosi pampersa, a do samolotu trafiłyśmy jako przedostatnie. Następnym razem z pewnością wyjadę na lotnisko dużo wcześniej niż 2h.
 Parę minut przed starte zaczęłam karmić Zosie, jak i przed lądowaniem żeby malutka nie płakała z powodu zatkanych uszu. 
 Cały lot minął bardzo szybko i sympatycznie. Ludzie są bardzo mili dla kobiet z dziećmi i bardzo chętnie pomagają, nawet nie trzeba się pytać o pomoc. Obok mnie siedziała kobieta z synkiem kilkuletnim, także nie krępowałam się karmić malutkiej w czasie lotu bo była bardzo spragniona. Praktycznie pół lotu siedziałam z cycem na wierzchu. Do toalety też wychodziłam raz i dwa razy przebierałam Zosie. Wszystko odbyło się bez problemów, choć w toalecie było mało miejsca.
 Każdy mówił, że takie małe dziecko prześpi całą lot, a jednak moja nie spała wcale, a jak jej się nudziło to stałyśmy na środku samolotu, a ona obserwowała co się dzieje wokół. 
 Nasz pierwszy lot wcale nie należał do strasznych, jedynie mogłam mieć bardziej zorganizowaną torbę, którą trzymałam pod nogami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz